środa, 12 sierpnia 2015

Wakacje pełną parą



     Początek sierpnia zaczął się bardzo aktywnie, właściwie mało czasu spędzam w domu. W zeszłym tygodniu pojechałam do J. na dwa dni. Poopalałam się, pograliśmy w badmintona, a nawet spróbowałam swoich sił w baseballu. Chyba nie jestem taka zła, bo udało mi się kilka razy odbić piłkę, ale później przez dwa dni bolały mnie ręce, ponieważ kij baseballowy jest niesamowicie ciężki, a moje ''patyczki'' (ręce) nie mają za wiele siły.

     Może za jakiś czas uda mi się przybrać na wadze i wtedy będę miała więcej ,,mocy''. Ostatnio waga pokazała o 0,5 kg więcej niż zazwyczaj, więc daje mi to nadzieję, jednak w takie upały jakie panują teraz jedzenie jest dla mnie trochę męczące i apetyt nie jest na takim poziomie jakim bym chciała. Też tak macie?
 
     W miniony weekend poznałam imprezowe życie na wsi. Nigdy wcześniej nie miałam takiej okazji, ponieważ jestem z miasta. 8-9 sierpnia był już zaplanowany od dawna przez moją koleżankę ze studiów, tak więc na jej zaproszenie pojechałam z dwoma innymi koleżankami do Jezior Wielkich. W sobotę przejechałyśmy kawał drogi aż do Skorzęcina. Jakie było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam tłumy ludzi, restauracje, bary, sklepy, salony gier, zupełnie jak nad morzem! Jedyna różnica to taka, że to wszystko było nad jeziorem. Gdy tam dotarłyśmy w jednym miejscu pod namiotem trwała już impreza z Dj'em, na głównym placu kończył się jakiś koncert, a zaczynała potańcówka pod gołym niebem. Mnóstwo ludzi tańczyło na deptaku do muzyki disco polo. Tak, disco polo, przez cały czas. Możecie się śmiać, ale nigdy wcześniej nie widziałam czegoś takiego, miejsca z kąpieliskami niedaleko mojego miasta tak nie wyglądają, poza tym nie należę do imprezowych osób i może stąd też moje zdziwienie. Ten weekend to było dla mnie istne imprezowe combo. Naprawdę!
     W niedzielne południe odwiedziłyśmy pobliskie Przyjezierze i tu znowu zaskoczenie, znowu jak nad morzem! Fakt, że wcześniej coś tam słyszałam o tej miejscowości, ale nie wiedziałam jak tam jest i jak to wygląda. Woda aż zachęcała, żeby do niej wskoczyć.
     Słyszeliście o Festynie Pomidorowym? Takie było w Jeziorach Wielkich. Stoiska z jedzeniem, z zabawkami, karuzele, pomidorowa bitwa i koncerty, i to nie byle jakie koncerty!
Jako pierwsza wystąpiła Margaret, a zaraz po niej Skaner, czyli grupa disco polo. Niestety bądź stety ludzie o wiele lepiej bawili się przy disco polo, przy Margaret po prostu stali, i aż mi było trochę żal, no ale artysta chyba musi się z tym liczyć.
 
 
     A po koncertach znowu potańcówka pod gołym niebem. Tym razem muzyka była zróżnicowana
i każdy mógł znaleźć coś dla siebie, a to duży plus. Muszę przyznać, że było bardzo fajnie, choć momentami moje nogi, a w szczególności kolana, wymiękały i szukały najbliższej wolnej ławki.
I tak mi minął weekend.
Wczoraj bawiłam moją chrześniaczkę, jutro znowu jadę nad jezioro (tym razem z J), a w sobotę idziemy razem na chrzciny. Także na nudę nie mogę narzekać :).
 
A jak u Was?
 
 
Pozdrawiam,
Zuchelek

2 komentarze: