środa, 9 września 2015

Dzień z życia - praktyki i wizyta u fryzjera

 
 
     Trzeci dzień praktyk już za mną. Kompletnie nie mogę się przyzwyczaić do wczesnego wstawania. W wakacje nieźle się rozleniwiłam. Dzisiaj, wracając z przedszkola myślałam tylko o spaniu, no i trochę o jedzeniu. Wczoraj i przedwczoraj też.

     Dzieci są urocze. Niektóre momentami mogą doprowadzić do szału, ale po chwili zrobią lub powiedzą coś, co wywoła uśmiech na twarzy. Niektóre płaczą, ale to najmłodsza grupa, więc można im wybaczyć. Po kilku chwilach spędzonych w sali łzy znikają. Pomijając Tomka. Tomek to wyjątek i płacze cały czas, nie chce się nawet bawić, ale i na niego przyjdzie czas i w końcu oswoi się z nowym otoczeniem.
     Prowadziłam dzisiaj zajęcia z muzyki, a dokładniej zajęcia umuzykalniające. Mimo zdenerwowania poszło mi całkiem dobrze, w zasadzie nauczycielka powiedziała, że wszystko było dobrze, tylko muszę głośniej mówić. (Tak, z tym niestety mam problem.) Obawiałam, się dużego zamieszania i niezainteresowania ze strony dzieci, tym bardziej, że to maluszki, a niektóre z nich to małe rozrabiaki, ale nic takiego się nie pojawiło, więc jestem bardzo zadowolona i już nie mogę się doczekać kolejnych zajęć.
     Po zajęciach maluchy chętnie się ze mną bawią, proszą o pomoc, o przeczytanie bajki, o rysunek (niestety nie mam takich uzdolnień plastycznych jak muzycznych), dają buziaki, a nawet wyznają miłość. Pisałam już, że są urocze?
Jutro czeka mnie wizyta u tych najstarszych dzieci. Jestem ciekawa co się wydarzy.
 
     Pamiętacie jak pisałam, że tuż przed wyjazdem na ślub pójdę do fryzjera? Tak wyszło, że poszłam już dzisiaj, choć do wyjazdu został ponad tydzień. Podcięłam tylko końcówki, bo chociaż nie były bardzo rozdwojone, to jednak nie wyglądały za dobrze, co same pisałyście patrząc na zdjęcia. Fryzjerka umyła włosy moim szamponem Babydream, podcięła i wyprostowała na szczotkę. Trochę mnie ''bolało'', kiedy patrzałam na swoje włosy podczas suszenia. Sama dawno tego nie robiłam, no ale raz na jakiś czas chyba ich nie ''zabije'', co nie? ;) Takie uroki fryzjera.
A oto zdjęcia:
z lampą 
 bez lampy, przy dziennym świetle
 
  
Ach jakbym chciała żeby zawsze były takie proste...
 
 
 
Pozdrawiam,
Zuchelek
 


4 komentarze:

  1. Praca z dziećmi niby fajna. ale jak trafi się jakiś mazgaj w grupie to trzeba mieć naprawde nerwy ze stali;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to prawda, trzeba mieć dużo cierpliwości :)

      Usuń
  2. Mnie też aż wszystko boli, gdy fryzjerka modeluje mi włosy :D sama nigdy nie suszę ich gorącym nawiewem.
    Powodzenia z dzieciakami ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam do mnie na post, na który czekałaś i baaardzo proszę o podpowiedź, co dalej z nimi robić.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń