Dzień dla włosów - Timotei Drogocenne Olejki

    

 

     Po wykończeniu odżywki Garnier Avocado i Masło Karite poszukiwałam czegoś równie dobrego. Ponad miesiąc temu kupiłam Mr Potters z aloesem, ale ona nie nadaje się na takie upały, więc używam jej najwyżej do emulgowania. Potrzebowałam czegoś z emolientami, a że dużo dobrego czytałam o Drogocennych Olejkach Timotei toteż padło właśnie na tą odżywkę.
   

     Dzień dla włosów ''zrobiłam'' w sobotni poranek. Zaczęłam od oleju łopianowego, który chcę wykończyć, a który w jakiś dziwny sposób nie chce zniknąć. Potrzymałam go jakąś godzinę, a później poszłam umyć włosy. Olej zemulgowałam wspomnianą wcześniej Mr Potters, a skalp umyłam szamponem Babydream. Po spłukaniu we włosy wtarłam odżywkę Timotei, którą zmyłam po około 10 minutach. Włosy musiałam trochę podsuszyć, bo trochę mi się spieszyło. Tak wyglądały dzień później:

 

     W dniu mycia wyglądały gorzej, raz że przez wilgoć na dworze, dwa że zawsze tak u mnie jest. Niestety kompletnie zapomniałam o zrobieniu im zdjęcia właśnie w takim stanie, tak dla porównania.

 

Znacznie bardziej wolę je w wersji ,,dzień po''. Są bardziej wygładzone, nie tworzą siana no i są bardziej proste. ,,Dzień po'' mam większą ochotę, żeby je pokazać.

     Odżywka Timotei okazała się bardzo dobra dla moich włosów, chyba nawet lepsza niż ta z Garniera. Kupiłam ją przed wyjazdem nad morze. Zabrałam ją ze sobą na wyjazd - sprawdziła się znakomicie. Zakup okazał się strzałem w dziesiątkę. Włosy nie są tak bardzo spuszone i w ogóle jakoś tak lepiej im po Drogocennych Olejkach.

 

P.S. Dzisiejsze zdjęcie pokazuje faktyczny kolor moich włosów. Wszystko widać tak, jak jest naprawdę. Zdjęcie jest przy dziennym świetle, oczywiście bez lampy.
Chyba muszę częściej robić zdjęcia lustrzanką. Poprzednie z lenistwa robiłam po prostu... telefonem.

 

 

Pozdrawiam,

Zuchelek