Trochę zaniedbałam się w dokumentowaniu swoich poczynań związanych z pielęgnacją włosów. Przez rozpoczęcie nowego semestru na studiach, spędzanie czasu na hali sportowej itd., zapomniałam o pisaniu bloga. W końcu jednak nadszedł ten dzień, kiedy znalazłam czas, żeby opisać wczorajszą pielęgnacje swoich włosów.
Po tym jak przeczytałam wpis Anwen o równowadze w pielęgnacji włosów, zorientowałam się, że dawno nie używałam maski Kallos Keratin, głównie przez to, że bardzo polubiłam kakaową maskę z firmy Ziaja, którą kupiłam jakiś czas temu. Tak więc wczoraj sięgnęłam po Kallosa.
Kilka godzin po wyschnięciu (niestety niezbyt wyraźnie):
Dzisiaj, przy dziennym świetle:
Na sam początek nałożyłam na włosy oliwę z oliwek. Po około 3 godzinach umyłam je odżywką Garnier Drożdże Piwne i Owoc Granatu, a skalp szamponem z tej samej serii (nowe nabytki mamy). Po umyciu włosów nałożyłam na nie maskę Kallos Keratin, którą po 40 minutach zmyłam. Później je lekko podsuszyłam, a gdy już były całkowicie suche wtarłam w końcówki serum Joanny.
Kilka godzin po wyschnięciu (niestety niezbyt wyraźnie):
Jak zwykle na drugi dzień po umyciu moje włosy są o wiele lepsze, mniej spuszone i gładsze. Takie je lubię.
W najbliższym czasie wybiorę się po raz drugi na ,,spa dla włosów'', wtedy moje włosy ''pójdą'' pod nawilżacz. Zastanawiam się też nad podcięciem końcówek, ale z tym to już chyba pójdę do swojej zaufanej fryzjerki, żeby nie stracić za dużo. Planuję też jakieś zakupy, kosmetyczne i nie tylko. O wszystkim postaram się napisać na blogu.
Na koniec moja ,,piosenka dnia'' : TEDE - WUNDER BAUM
Pozdrawiam,
Zuchelek
Piękne:) podoba mi się tytuł twojego bloga, pozdrawiam i zostaję na dłużej;)
OdpowiedzUsuńDo piękności wiele im brakuje.
UsuńDziękuję :)