Spa dla włosów - pielęgnica w roli głównej

Niedawno pisałam, że udało mi się wygrać na aukcji WOŚP ,,Spa dla włosów''. Obiecałam, że gdy już będę po zabiegu, to wszystko opiszę, tak więc w dzisiejszym poście opowiem Wam jak było.

Zabieg był wykonywany w szkole fryzjerskiej, dlatego też wykonywały go uczennice, oczywiście pod czujnym okiem nauczycielki. Na samym początku dzięki mikrokamerze pokazały mi jak wyglądają moje włosy i skóra głowy. W niektórych miejscach widoczne były pozostałości po farbowaniu, gdzieniegdzie trochę kurzu. Końcówki nie są wcale zniszczone, choć włosy ścinałam w listopadzie (dokładnie 10). To mnie bardzo ucieszyło. Teraz wiem też, że moje włosy nie są zniszczone, a  przesuszone.

Następnie umyto mi włosy, moim szamponem dla dzieci (Babydream). Wzięłam go ze sobą, bo nie chciałam znowu myć włosów mocnym szamponem. Po umyciu dziewczyny wzięły się za nakładanie maski. Zdążyłam zobaczyć, że była to maska Mila (niestety nie wiem jaka dokładnie). Wydzielały po kolei bardzo cienkie pasma, na które nakładały maskę, po czym powoli (około 3 razy) przejeżdżały pielęgnicą. Wcześniej czytałam o tym urządzeniu, ale nigdy nie miałam okazji poznać jej działania, aż do wczoraj. Przyznam, że bardzo mi się spodobała, szkoda tylko, że jest taka droga. 

Po tym zabiegu włosy zostały ponownie delikatnie umyte oraz wyprostowane na szczotkę.

Przyznam szczerze, że choć zabieg był wykonywany przez uczennice, bardzo mi się podobał. Wiem, co zostało użyte i jakie przyniosło efekty. Moje włosy są miękkie i sypkie.
W marcu pójdę tam jeszcze raz, wtedy zostanie użyty nawilżacz.


Pozdrawiam,
Zuchelek